piątek, 20 maja 2016

Czego brakuje w tramwaju? Komunikacji!

Pierwsze blogerskie koty za płoty już za mną. Przeglądając statystyki można się nieźle zdziwić. Do przewidzenia było to, że większość przegląda bloga przy użyciu urządzeń mobilnych. Jednak albo link dotarł daleko, albo nieźle rozsypało mi znajomych po świecie. Skandynawia, Zachodnia Europa, nawet Singapur - nieźle Was wywiało ludziska. :)

W pracy chwilowo taki nawał roboty, że ani się człowiek nie obejrzy, a tu 10h mija. Gorzej z efektami, bo te jakoś z mniejszym tempem robią się spektakularne. Jednak wiadomo, że podołamy - w końcu wyzwania nas inspirują! Zwłaszcza, jak wczoraj były prawie święta. Dostałem wreszcie nowy komplet ciuchów roboczych, które wreszcie pasują. Ale ile się człowiek musiał nawojować, żeby spodnie były na konkretną zamówioną długość (bo oczywiście standardowe rozmiary są dla jakichś krasnali) to naprawdę szkoda mówić. W moich nowych ogrodniczkach nasze stoczniowe grządki mi niestraszne. A nowa kurtka to już w ogóle cud-miód. Waterproof, windproof, itd. Na dodatek po drugiej stronie metek to samo, tylko po czesku. To trochę wzbudziło moje wątpliwości. Bo czy Czesi są w stanie zaprojektować i wytworzyć  dobry stoczniowy ciuch?

Zmieniając temat na mniej roboczy (bądź co bądź mamy już weekend - co prawda pracujący, ale zawsze). Captain America: Civil War obejrzany. Jestem fanem kreatywnego dostosowywania tytułów do lokalnych rynków, więc zamiast napuszonego "Kapitan Ameryka: wojna bohaterów" wolałbym "Kapitan Ameryka: stan wojenny" albo inny "Kapitan Ameryka: bohaterowie wyklęci". Myślę, że wtedy Marvel bardziej by trafił do naszej publiki i od razu miałby zagwarantowaną darmową reklamę w mediach każdego nurtu.

Swoją drogą - lotnisko z głównego pojedynku było tak puste (co wyjaśniono błyskawiczną ewakuacją), że w wersji budżetowej mógłby je zagrać Port lotniczy Radom. Sama akcja skakała m.in. po Europie i miałem cichą nadzieję, że choć krótka scena odbędzie się np w Sosnowcu. Niestety zawiodłem się.

Co by jednak o filmie nie mówić, to dla każdego fana Marvel Cinematic Universe obejrzenie jest obowiązkiem. Warto. :)

Żeby nie było, że tytuł nie ma nic wspólnego z wpisem. Ostatnio wsiadłem w tramwaj, którego motornicza dojeżdżając do mojego przystanku przejechała skrzyżowanie na "czerwonym" (tak, wiem, że tramwaje mają swoje światła, ale one są tak mało zapamiętywalne dla mnie, że określam umownie). Śpieszyłem się, więc wsiadłem nie zważając na łamanie przepisów. W trasie tradycyjnie już wygrałem wyścig w rozpoznawanie kontrolera zanim wyciągnie identyfikator. Niestety parę przystanków dalej skład odmówił posłuszeństwa. Było to na przystanku przy al. Jana Pawła II. Karma wraca, a grzech został przykładnie ukarany. Hurtowo, bo przez to spóźniłem się na swojego stoczbusa. A jazda innym niż zazwyczaj jest coraz dziwniejsza, bo powoli staję się tam ostoją polszczyzny i krynicą ojczystej mowy. Stąd potrzeba pisania. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz